8 czerwca 2016

Koenzym Q10

Po raz pierwszy zaczęłam stosować koenzym Q10 (witamina Q), gdy dowiedziałam się, że niweluje uporczywe migrenowe bóle głowy. Później coraz bardziej poznawałam ten nowy przeciwutleniacz i czytałam na jego temat. Sądzę, że cześć z Was bardziej zna go z zastosowania w kosmetyce. 

Koenzym Q10 może być produkowany przez nasz organizm. Może mu w tym pomóc witamina E, selen, kwas foliowy, witaminy B6, B2 oraz B12. Jednak jego ilość drastycznie zmniejsza się po 30 roku życia i wtedy pomocne wydaje się dostarczanie jego z pożywieniem. 
Produkty spożywcze, które są  bogate w koenzym Q10 to tłuste ryby (makrele, sardynki, węgorz, łosoś), orzeszki ziemne oraz pistacjowe, sezam, wołowina, wieprzowina, brokuły, szpinak, olej sojowy. Na brak tej witaminy mogę cierpieć osoby, które się odchudzają, stosują dietę wegetariańską, trenują sport, palą papierosy lub nadużywają alkoholu. Dlatego coraz częściej stosuje się suplementacje tej witaminy. 
Koenzym Q10 chroni nasze serce, dba o skórę i włosy zapobiegając uszkodzeniom, obniża ciśnienie krwi i chroni nasze tętnice. Pomaga w przeciwdziałaniu chorób przyzębia. Poza tym wzmacnia naszą odporność poprzez wzrost immunoglobulin IgG (wzrost jest zauważalny pomiędzy pierwszym a trzecim miesiącem stosowania suplementacji 60 mg koenzymu dziennie).

Ze względu na fakty, że jest rozpuszczalny w tłuszczach suplementy lepiej przyjmować po posiłku niż na czczo, ze względu  na lepszą przyswajalność.



Kto powinien przyjmować koenzym Q10?
  • osoby z problemami kardiologicznymi (nadciśnienie tętnicze, zaburzenia rytmu serca). Zauważalne są bardzo dobre efekty przy zażywaniu większych dawek tej witaminy u pacjentów z takimi problemami. Jednak, wskazane jest, żeby takie kroki konsultować z lekarzem. 
  • osoby, które chcę zwiększyć swoją wydolność fizyczną, czyli ogólnie mówiąc sportowcy, 
  • osoby, które cierpią z powodu chronicznego bądź czasowego stresu, 
  • osoby cierpiące na cukrzyce.
Dzienna dawka powinna wynosić 30 mg (ok 500 gr sardynek lub 250 gr orzeszków ziemnych). Nie ma efektów ubocznych stosowania większych dawek koenzymu, dlatego też, stosuje się je często u osób z problemami wypisanymi powyżej. 

Koenzym a skóra

Koenzym Q10 jest antyoksydantem i bardzo dobrze oddziałuje na naszą skórę. Wolne rodniki, które ją atakują, powodują powstawanie zmarszczek i przebarwień. Mają wpływ na wysuszanie się skóry oraz na niszczenie włókien kolagenowych i elastylowych skóry właściwej. Antyoksydanty potrafią zapobiegać tym zjawiskom. Koenzym nie jest antyoksydantem szeroko występującym w naturze, ale czym więcej różnorodnych antyoksydantów spożywamy tym dłużej efekt młodości możemy zachować.

A Wy stosujecie ten przeciwutleniacz? 

49 komentarzy:

  1. Lubię kosmetyki z koenzymem Q10, jeszcze nigdy ich nie łykałam. Może czas zacząć ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale mam nadzieję, że nie bierzecie tego artykułu w ten sposób, że pisze Wam, że jesteście stare i trzeba zacząć brać koenzym Q10.

      Usuń
  2. Nie wiedziałam. Koenzym Q10 kojarzył mi się z kosmetykami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też. :) Co te reklamy robią z ludźmi...

      Usuń
  3. Ostatnio wcinam te orzeszki, może organizm się o koenzym doprasza? ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zwykle ciekawy artykuł. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. muszę rodzicom kazać brać, oboje mają cukrzycę i chore serce.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedyś go łykałam, chodziło mi głównie o poprawę stanu skóry :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo dobry artykuł :) Ludzie bardziej powinni zwracać uwagę na to, co jedzą i jakie składniki odżywcze dostarczają, bo one są konieczne dla prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak masz rację tak powinno być, ale nie każdy jednak zna się na żywności na tyle, żeby wiedział, że jedząc marchewkę dostarcza beta-karotenu. Znowu dochodzimy do tego, że jest za mało edukacji w sprawach żywnościowych. Edukować powinno się dzieci i ich rodziców.

      Usuń
    2. Zgadza się w 100%. Dzieci są bardzo chętne na naukę zdrowego odżywiania i żywności, problemem są za to rodzice, bo mało osób przychodzi na spotkania związane ze zdrowym odżywianiem, tym bardziej, że sami dawają zły przykład, bo jak to się mówi, że przykład idzie z góry :D Niestety, ale edukacja w szkołach tj. szkole podstawowej, czy gimnazjum, bądź też w liceum jest fatalna, jeżeli chodzi o edukację żywieniową i żywnościową, bo zajęcia te są prowadzone na zajęciach technicznych - widziałem książkę z zakresu żywienia i żywności dla zajęć technicznych. Książka ogólnie w mojej ocenie jest dobra, gdzie obejmuje tematy związane z dietami, układaniem jadłospisów, wart. energetyczna, żywność, żywienia itd. oraz zastosowanie różnych urządzeń w kuchni. Niestety, ale to tylko teoretyka, gdyż mało jest szkół z odpowiednim wyposażeniem, gdzie dzieci i młodzież mogliby przygotowywać własne potrawy, w szczególności sałatki i surówki oraz zdrowe śniadania pod okiem nauczyciela. Tych zajęć jest strasznie mało. W ogóle w szkołach się nie uczy tego, co dzieci powinni wiedzieć. Pozdrawiam.

      Usuń
    3. Spora grupa rodziców wychowała się jeszcze w PRLu, kiedy to jedzenie było wyższej jakości, więcej się rozbiło zapraw na zimę, zamiast przetworzonych batoników jadło się warzywa i owoce i można by było tak wymieniać. Ale cześć społeczeństwa to ludzie, którzy nie cierpią tego okresu i robi wszystko co w ich mocy, żeby to zmienić nie dając żadnego przykładu dzieciom. Zobacz ile osób nie gotuje obiadów w domu, a wtedy dzieci jadają obiady na stołowkach szkolnych - a Ty często podkreślasz, że jest sporo błędów żywieniowych w tych przybytkach. Więc jak dzieci mają się nauczyć zdrowego odżywiania. Ja ten nawyk wyniosłam z domu i u mnie to była normalność jedzenie zdrowych rzeczy, a jak trafiło się coś niezbyt zdrowego było to podkreślane.
      Poza tym kolejna sprawa, że wiedza nauczycieli z zakresu żywienia też nie jest duża.
      Cóż my staram się edukować a co z tego wychodzi to zobaczymy w przyszłości!

      Usuń
    4. Z tą wiedzą z zakresu żywienia przez nauczycieli w gimnazjum to zgadzam się z Tobą. Przykład. Nauczyciel od biologii, czy zajęć technicznych gada o zdrowym żywieniu, gdzie większość z nich nie zawsze mówi zgodnie z naukami o żywieniu człowieka. Głównie nauczyciele zajęć technicznych w gimnazjum mają wykształcenie techniczne a nie gastronomiczne. Inaczej jest już w szkołach gastronomicznych, bo tam są pracownie żywienia i technologii gastronomicznej, gdzie każdy uczeń na zajęciach uczy się gotować. Są książki z technologii gastronomicznej, gdzie jest wiele przepisów kulinarnych i na takich zajęciach są prowadzone zajęcia praktyczne z gotowania, gdzie każdy uczeń musi mieć odzież wierzchnie. Tam nauczyciele mają wykształcenie gastronomiczne. Ja właśnie gotowałem w szkole, bo miałem taką przyjemność w szkole gastronomicznej :) Są właśnie przeprowadzane państwowe egzaminy, gdzie uczniowie szkół gastronomicznych mają do przygotowania 2-3 potrawy i komisja ocenia pod względem organoleptycznym i oceną samego gotowania (higiena, bhp itp.). W gimnazjach jest gorzej, bo uczniowie nie mają takiej możliwości, jak w szkołach gastronomicznych. Nawet w szkołach z zajęć obsługi konsumenta są prowadzone w taki sposób, że układa się sztućce, talerze, 1 uczeń jest klientem, 2 kelnerem i to wszystko uczą doświadczeni nauczyciele przedmiotów gastronomicznych po szkole gastronomicznej. Ogólnie zgadzam się z Twoją opinią, nie mniej jednak problem z żywieniem być już dość dawno z punktu widzenia historycznego, gdzie nawet rzymianie obżerali się, prowokowali wymioty i znów jedli. Problem będzie istniał, bo dzisiejsze życie strasznie nabrało tępa. Wystarczy, że popatrzymy, jak wszyscy gdzieś spieszą, że nie mają czasu na zdrowy posiłek :D Pozdrawiam.

      Usuń
  8. Bardzo przydatny post :) Ja uwielbiam wędzoną makrelkę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie stosuję ale słyszałam o jego kosmetycznym zastosowaniu

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobrze się było co nieco więcej o nim dowiedzieć. Nie stosowałam go jeszcze, ale moja mama miała jakieś serum czy krem z nim w składzie. Pozdrowionka cieplutkie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dużo ciekawych informacji. Najbardziej mnie zainteresowały produkty spożywcze bogate w koenzym Q10 :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Do tej pory znałam go tylko z kosmetyki i nie zastanawiałam się nad jego rolą w żywieniu. Bardzo ciekawy temat. Będę teraz zwracać na niego większą uwagę :)

    OdpowiedzUsuń
  13. ileż to można się dowiedzieć! Oczywiście kojarzę go głównie z reklam kremów przeciwzmarszczkowych. A że działa nie tylko na skórę i występuje nie tylko w postaci kremu - nawet nie miałam pojęcia;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam makrelę, a dawno jej nie jadłam. Jutro sobie kupię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piątek to dzień, w którym przypominamy sobie o rybach. Ja najczęściej również wybieram makrelę, rzadziej sardynki i łososia.

      Usuń
  15. Muszę sobie orzeszki kupić;) Często jem brokuła, mam nadzieję że mam go w odpowiedniej ilości bo nie jem mięsa już jakiś czas.

    OdpowiedzUsuń
  16. Sama nie wiem co z tym koenzymami - nie wiem jak stosowani ich w dłuższym czasie będzie na nas działać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koenzym Q10 jest jak likopen w pomidorach. Nie jest to coś sztucznego, ale takiego co istnieje w przyrodzie. Nie musisz się więc obawiać, że to Ci zaszkodzi. Może takie przeświadczenie wynika z faktu, że występuje on w kosmetykach.

      Usuń
  17. A pewno koenzym q10 jest nam potrzebny, ale nie czuję, żebym musiała go dodatkowo suplementować - wierzę, że wraz z dietą jem odpowiednie dla mojego organizmu ilosci (z tego co pamiętam sporo go jeszcze mają orzechy włoskie), choć też czytałam, że jego wchłanialność z diety jak i suplementów jest niska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację mówiąc, że CoQ10 jest bardzo słabo przyswajalny przez nasz organizm. Jest on rozpuszczalny w tłuszczach. Produkowane obecnie suplementy są już w postaci zawiesiny tłuszczowej, jednak to czy z naszą dietą dostarczymy go dostarczenie czy nie zależy po jakim posiłku i z jaką ilością tłuszczu go dostarczymy. Czym bardziej tłusty posiłek, tym lepiej dla biodostępności tej witaminy.

      Usuń
  18. Ja go do tej pory tylko wkremach uzywałam,a jak widzę to duży błąd , powinnam też zacząc go łykać

    OdpowiedzUsuń
  19. Na szczęście nie muszę dodatkowo przyjmować suplementów z koenzymem Q10, bo moja dieta jest w niego bogata - kocham jeść ryby, orzechy czy brokuły :D

    OdpowiedzUsuń
  20. kiedyś przyjmowałam ten suplement, teraz przerzuciłam się na kwasy omega 3.

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie wiedziałam, że pomaga przy migrenach. Cenna wiedza, bo bóle głowy coraz częściej mi dokuczają, niestety. Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  22. Tak często słyszałam tę nazwę, a nigdy nie wiedziałam czym to właściwie jest. Bardzo przydatny wpis . Większość produktów, które są bogate w koenzym Q10 goszczą w moim codziennym jadłospisie, dlatego sądzę, że na razie nie muszę się nim suplementować.

    OdpowiedzUsuń
  23. ja też kojarzyłam Q10 z kosmetyką i i tak nie wiedziałam jakie ma działanie xD najbardziej zaciekawiło mnie zwiększenie wydolności- przydałoby mi się przy bieganiu. jestem ciekawa czy dostarczam wystarczającą ilość tego przeciwutleniacza, jem duużą garść szpinaku każdego dnia na surowo w koktajlu ale to cyba nie wystarczy, wołowiny nie jadam a z tłustych ryb to głównie łosoś raz na jakiś czas. wolałabym uniknąć suplementacji bo w tabletkach przyjmuję tylko wit D i wolałabym aby tak zostało. miłego weekendu!

    OdpowiedzUsuń
  24. Bardzo ciekawy wpis!!!
    uściski i pięknego weekendu:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Mile widziany w kosmetykach :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Dzięki za ten artykuł :) koniecznie muszę się skupić na jedzeniu tych produktów :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Najczęściej się z nim spotkałam w reklamach. Jednak mimo, że kojarzyłam koenzym Q10 to i tak nie wiedziałam jakie ma działanie. Przyjmuję go w pokarmach.W sytuacji numer dwa szanowałam zdanie blogerki i swoje stanowisko podsumowałabym tak: niech każdy robi co chce, a ja będę bardziej doceniać ludzi, którzy osiągnęli sukces swoją ciężką fizyczną bądź umysłową pracą. Jeśli mi się nie podoba czyjś komentarz, to po prostu nie odpowiadam i jak dla mnie jest to bardzo dobra opcja.

    OdpowiedzUsuń
  28. Ale masz rację z tym, że blogosfera bez nas nie istnieje.

    OdpowiedzUsuń
  29. Jem dużo ryb, więc chyba braków tego koenzymu (o ile tak to słowo się odmienia) u mnie nie ma, ale dobrze wiedzieć, ja jeszcze do takich tematów w swoich poszukiwaniach nie dotarłam :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Bardzo ciekawe, jem sporo sezamu i warzywek, szpinak ostatnio często, więc pewnie mi go nie brakuje:)

    OdpowiedzUsuń
  31. Pamiętajcie, że ważni są też ludzie, którzy na otaczają a przede wszystkim seniorzy- nasi rodzice, dziadkowie. Oni mają z pewnością obniżony poziom koenzymu Q10, bo organizm w pewnym wieku już nie wytwarza go tak dużo jak powinien a także przyswajalność witamin i mikroelementów już nie jest tak duża. Zwróćmy uwagę, czy w ich diecie jest wystarczająca ilość tej witaminy. Jeśli nie da się tego zmienić dietą, to spróbujmy zastosować suplementacje (choć nie jestem osobą, która usilnie namawia do suplementacji).

    Przy okazji chciałabym Wam wszystkim podziękować za liczne komentarze - są one dla mnie inspiracją!

    OdpowiedzUsuń
  32. Masz całkowitą rację, nie można sądzić że zastosuje się coś z Q10 i będziemy mieli piękne ciało. Na to ma wpływ wiele czynników, a kosmetyki czy inne dziwne specyfiki :P Są tylko dodatkiem. P.s też mam wrażenie, że gdy mniej pije cellulit jest bardziej widoczny, coś w tym chyba jest

    OdpowiedzUsuń
  33. Bardzo ciekawe informacje, bo do tej pory znałam ten składnik, tylko jako upiększacz w kosmetykach.

    OdpowiedzUsuń
  34. Ja go nie stosuję, ale widzę, że by mi się przydał. Zwłaszcza z powodu stresu.

    OdpowiedzUsuń
  35. Dziś na obiad mam szpinak więc akurat w temacie :)
    Żeby stosować jakieś suplementy to nie koniecznie, ale jem większość rzeczy w których występuje.
    Pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  36. Twój blog to prawdziwa skarbnica wiedzy! Nie wiedziałam,ze fistaszki zawierają Q10 :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Już podesłałam kilku znajomym artykuł, oby skorzystali ;-) a ja zajadam na szczęście naturalnie, choć nie byłam do końca świadoma :-)

    OdpowiedzUsuń
  38. Bardzo ciekawy post. Do tej pory znałam koenzym Q10 tylko z kosmetyków, teraz wiem, że wcinam go w produktach spożywczych, które wymieniłaś i których w mojej diecie nie brakuje :)

    OdpowiedzUsuń
  39. Mi również koenzym Q10 kojarzy się tylko z kosmetykami,no i trochę z rybami :)

    OdpowiedzUsuń